Zamykam oczy, lustrzaną powiekę Ciało odprężam i zasypiam Śnią mi się piękne łąki Ogromne, pijące słońce sady Biegam pijąc podmuch wiatru Przede mną wielki iglasty las Schylam się by się nie pokuć Niskie krzewy jeżyn łapią mnie I nie chcą puścić Powoli wciągając mnie w runo Zapadam się pod ziemię Widzę pełno małych elfów Które wypychają drzewa w górę Te drzewa to moi przyjaciele Uciekający przed własnym przeznaczeniem Zaczynam się dusić Brakuje mi powietrza w ustach Serce przestaje bić Zamykają mi się oczy I powracam znów do teraźniejszości |